Parę wolnych, majowych dni spędziliśmy w uroczym miejscu "Ziołowy zakątek" stworzony przez miłośnika zielarstwa i Podlasia. Pojechaliśmy tam z całą ferajną, czwórka dzieci i psem. Wjeżdża się do gospodarstwa polną drogą i dopiero łapie nas zdziwienie, trochę wygląda jak skansen. Drewniane podlaskie dwory, kryte strzechą otoczone wiejskimi kwiatami, z małą rzeczką pomiędzy wypływającą z drewnianego cebra wiszącego na żurawiu nad studnią.Wszystko raczej przypomina inne czasy, tylko samochody zdradzają teraźniejszość. Tuż za trzecim dworem z zielonym dachem rozciąga się królestwo ziół. Wchodzi się do niego przez drewnianą bramę, obok estrady zdobionej drewnianymi wycinankami z drewna. Ogród jest wizytówką i zarazem największą miłością gospodarza. Zadbany, z drewnianymi tabliczkami opisującymi nazwy ziół przy każdym kręgu, pielęgnowany przez studentów z Ukrainy. Kiedy się tak drepce od tabliczki do tabliczki, wzdłuż dróżki z latarenkami, to niechcący dochodzi się powoli do małego jeziorka pośrodku polany leśnej. Na jej brzegach stoją malowane na biało ule. Na brzegu stoją ławki, jakby specjalnie przygotowane do małego odpoczynku przed dalszą wędrówką po bogatym w grzyby i jagody lesie. Wiele leśnych ścieżek zachęca do odkrycia swoich sekretów. Kilometry lasów z wioskami przycupniętymi na ich brzegach, sprawiają, że człowiek naprawdę ma co podziwiać i gdzie się relaksować. W końcu zgłodniały wraca do Zakątka. Tu aż ślinka cieknie na sam zapach. Jedliśmy w małej karczmie z tradycyjnym węglowym piecem. Zdziwiły nas nazwy jak zupa z pokrzywy, która okazała się wyśmienitym rosołem z zielononóżki z kilkoma listkami pokrzywy. Żelowe wiśnie z szypułkami z igieł sosnowych sugerują pomysłowość gospodarzy i zapowiadają smakowitą ucztę. Dla smakoszy znajdzie się i piwo.
Wieczorkiem po wszystkich przeżyciach można się wygrzać i rozluźnić w saunie.
Dzieci spragnione wolności mają, gdzie biegać i dokazywać. Najczęściej zaczynają na kamienistych brzegach rzeczki. Kiedy się już nachlupią i naprzeskakują idą dalej podziwiać kury i koguty z całego świata
Razem z dzieckiem
o wszelkich sposobach umilających życie z dzieckiem i zamieniających problemy w chwilowe niedogodności
poniedziałek, 16 maja 2011
poniedziałek, 25 kwietnia 2011
Co zrobić z chorowitkami?
Pewna laryngolog po długim przyglądaniu się mojemu niemowlęciu, które lubi zapadać na choroby uszu zaproponowała grotę solną. Zdziwiłam się z tak malutkim dzieckiem. Ona zaś z niezachwianą pewnością dodała 3 razy w tygodniu po godzinie. Poszłam więc i oniemiałam. Moja córka w grocie solnej też. Obecnie raczkuje, dobrze czuje się przemieszczając się po gruboziarnistej soli. Wydaje przy tym tyle okrzyków radości. Muszę przyznać, że i sama chętnie zrelaksuje się na leżaczku, choć czujnie zerkając na Gagatka, przy cichej muzyce z dala od zamętu dnia codziennego i wiosennego pylenia. Przy kolejnym pobycie zauważyłam, że takie przemieszczanie i stawanie na grubym dywanie z soli działa jak masaż, pobudza organizm do lepszego ukrwienia narządów, w efekcie sprzyja szybszemu powrotowi do zdrowia. Skojarzyłam też dobroczynny wpływ basenów z piłeczkami na czucie głębokie organizmu dziecka z tym dywanem solnym. Mamy, które na co dzień borykają się z krzykliwością malucha przy ubieraniu, po paru razach z pewnością poczują ulgę. Protesty ich pociech przy wkładaniu rączki do rękawka mogą powoli skracać się i tracić na intensywności.
Czy istnieje sekretny język niemowlęcia?
Być może powiedzą jedni. Tak, tak zakrzykną inni z wielką pewnością siebie. Ci drudzy wsłuchani w melodykę i natężenie krzyczków, pomrukiwań połączą je z godziną i wiedzą już wszystko. Tych niepewnych, jeszcze wątpiących odsyłam do książki "Zaklinczka dzieci" lub "Język niemowląt".
Uspakajanie krzyczków, czyli muzyczka w życiu dziecka
Wiele ostatnio mówi się o potrzebie puszczania niemowlakom muzyki poważnej. Powstały nawet już płyty z nagraniami specjalnie przystosowanymi dla mam w ciąży. Ukazały się nawet badania potwierdzające, że 10 minutowe słuchanie muzyki Mozarta poprawia zdolność uczenia się. Te czy inne doniesienia powoli sprawiły, że sama sięgnęłam po niektóre płyty. Z czasem ujawniła się niezwykła wrażliwość najmłodszej córeczki na muzykę. Rozpoczęło się od pozytywki, podarowanej jej przez wujka - dziadka ze słowami "w naszej rodzinie nie ma osób muzycznie uzdolnionych, może chociaż jedna będzie". Roześmiałam się na te stwierdzenie, nie ma to jak dorobić dobrą teorię do prezentu. Owa pozytywka, zwykłą plastikowa, przez parę miesięcy powodowała, że dziecko niespokojne trochę się uciszało, zwłaszcza gdy było syte i miało suchą pieluszkę. Z czasem zaczęłam kupować następne, już ładniejsze pluszowe. Reakcja nie była natychmiastowa, te starsze cieszyły się większym uznaniem. Lepiej wyciszały, ale puszczane częściej przyjmowały się z równym powodzeniem.
Co do płyt puszczałam ich wiele. Moja córeczka preferuje te spokojniejsze melodie, kołysanki. Potrafi przy nich zasnąć lub rozmarudzona dłużej i spokojniej się bawi. Z dawnych mistrzów wybrała sobie Beethovena. Może dlatego, że stworzył "Odę do radości", która się stała podstawą melodyczną do Hymnu Unii Europejskiej.
Co do płyt puszczałam ich wiele. Moja córeczka preferuje te spokojniejsze melodie, kołysanki. Potrafi przy nich zasnąć lub rozmarudzona dłużej i spokojniej się bawi. Z dawnych mistrzów wybrała sobie Beethovena. Może dlatego, że stworzył "Odę do radości", która się stała podstawą melodyczną do Hymnu Unii Europejskiej.
Lane, polane, spłukane
Kiedy w domu mieszka więcej dzieci można się spodziewać, że co jakiś czas rozkręci się "dobra zabawa". Tak więc dziś, w Lany Poniedziałek, poszły w ruch kubki, kubły a nawet pojemnik od odkurzacza. Wielkość czy poręczność naczynia nie miały znaczenia .Dzieci były jeszcze w piżamach, a już każde niemal pomieszczenia spłynęło wodą. Pierwszy zlany był najstarszy syn, zaspany w śpiworze. Z dziewczynami zwinniejszymi i bardziej krzykliwymi było trudniej. Brat musiał zabawić się w chowanego, żeby je przechytrzyć. Koło południa młodzieńczy entuzjazm jeszcze podkręcony przeniósł się koło szkoły. Później kiedy hydrofor odmówił posłuszeństwa, cała zgraja pobiegła nad rzeczkę Czarną. Było tam ich nie mało. Trochę z podstawówki, trochę z gimnazjum zebrało się ich koło trzydziestki. Lała się woda strumieniami z wiader, a potem to już w całości wrzucano do rzeczki upatrzone osoby. Z początku wpadali Ci, którzy przy kolejnym przeskakiwaniu przez wąski nurt nie trafili na drugi brzeg. Później jednak w ferworze walki wszyscy zostali równo wypłukani. Moje dzieci stwierdziły, że tak dobrej zabawy nie miały w żadne Święta. Nie ma zawsze znaczenia nasz trud i smaczne dania i przekąski, lecz częściej to dobra zabawa.
niedziela, 24 kwietnia 2011
Wakacje z maluchem na sportowo
Gagatek jak Oleńka Bilewiczówna w dolinie Olchowca
W lutym z mężem i 7 m-czną córeczką odwiedziłam Baskid Niski. Na początku tęskno wspominałam swoje sportowe wyczyny, które dawały energię do życia i pomagały utrzymać figurę. Nurtowało mnie jednak pytanie jak można je powtórzyć ze swoim maleństwem? Okazało się, że przy odrobinie pomysłowości i pomocy mocnych sanek można. Braliśmy gondolę z wózka przytwierdzaliśmy ją za pomocą ekspanderów do sanek z oparciem i władaliśmy delikatnie ciepło opatuloną córeczkę. My na nartach biegowych pokonywaliśmy kolejne dolinki lub grzbiety gór, a ona spała sobie w najlepsze. Potem jadła za dwie i świetnie się bawiła turlając się po korytarzu, dokazując ile sił.
Kiedy po smakowitym obiadku tak sobie stałam w oknie z córeczką na rękach i patrzyłam na zaśnieżoną krainę, pomyślałam sobie jak to było by fajnie w lecie pojeździć sobie na rowerze o po tych zielonych pagórkach, ozdobionych mnóstwem kwiatów. Chciałam podzielić się z innymi swoimi przeżyciami, dobrym samopoczuciem i wpadłam na pomysł by w lato przyjechać na wakacje z maluchem na sportowo.
W lutym z mężem i 7 m-czną córeczką odwiedziłam Baskid Niski. Na początku tęskno wspominałam swoje sportowe wyczyny, które dawały energię do życia i pomagały utrzymać figurę. Nurtowało mnie jednak pytanie jak można je powtórzyć ze swoim maleństwem? Okazało się, że przy odrobinie pomysłowości i pomocy mocnych sanek można. Braliśmy gondolę z wózka przytwierdzaliśmy ją za pomocą ekspanderów do sanek z oparciem i władaliśmy delikatnie ciepło opatuloną córeczkę. My na nartach biegowych pokonywaliśmy kolejne dolinki lub grzbiety gór, a ona spała sobie w najlepsze. Potem jadła za dwie i świetnie się bawiła turlając się po korytarzu, dokazując ile sił.
Kiedy po smakowitym obiadku tak sobie stałam w oknie z córeczką na rękach i patrzyłam na zaśnieżoną krainę, pomyślałam sobie jak to było by fajnie w lecie pojeździć sobie na rowerze o po tych zielonych pagórkach, ozdobionych mnóstwem kwiatów. Chciałam podzielić się z innymi swoimi przeżyciami, dobrym samopoczuciem i wpadłam na pomysł by w lato przyjechać na wakacje z maluchem na sportowo.
Świąteczny stół Wielkanocny
Wielkanoc niesie za sobą dużo możliwości, żółty jest kolorem życia, kolorowe pisanki symbolem odrodzenia, jasnozielony przypomina młode listki na brzozie. Zapalona świeca daje nadzieję na pokonanie ciemności beznadziei. Starszy syn przygotował na talerzu, otoczonym z wianuszkiem ze szczypiorku przyklejonym na majonez, święcone jajka do Wielkanocnych życzeń. A obok babcina sałatka warzywna, nieodłączne danie świąteczne, przez Podlasiaków zwana "kaczym żerem".
twarde, bolące piersi
O tym, że nawał pokarmu zdarza się w drugiej lub trzeciej dobie po urodzeniu dziecka prawie wszyscy wiedzą. Jakież jest jednak nasze zdziwienie, kiedy podobna sytuacja powtarza się w parę miesięcy po przyjściu niemowlaka do domu.
Cóż jest sporo sposobów i na te dolegliwości. Kiedy sama miałam taką sytuacje udałam się najpierw pod ciepły prysznic na 10 minut. Potem rozmasowałam sobie piersi dwoma dłońmi, przy czym jedną położyłam u góry drugą, drugą u dołu i pociągałam każdą ruchem półkolistym w kierunku ramienia, z którego wychodziła. Taki masaż jest skuteczny już po 5 - 10 minutkach. Najlepiej wtedy namówić niemowlaka do ssania i reszta sama się już dokona. Zdarza się jednak, że maluch akurat wtedy odmawia współpracy i śpi sobie w najlepsze. Sięgam wtedy po laktator. Po karmieniu lub ściąganiu przykładam zimny liść kapusty lekko potłuczony. Świetnie ściąga ból.
Czasem zdarzają się twarde, zbolałe guziczki na piersi wówczas podczas karmienia masuje sobie je palcami, robiąc malutkie kółeczka. Zazwyczaj przy zatkanym kanaliku mlecznym czuje takie mocne ukucie w czasie ssania, wówczas sam się odtyka .
Przy większym nawale wypijam szklankę naparu z szałwii. Ograniczam się raczej do jednej, ze względu na jej silne działanie przeciwlaktacyjne.
Cóż jest sporo sposobów i na te dolegliwości. Kiedy sama miałam taką sytuacje udałam się najpierw pod ciepły prysznic na 10 minut. Potem rozmasowałam sobie piersi dwoma dłońmi, przy czym jedną położyłam u góry drugą, drugą u dołu i pociągałam każdą ruchem półkolistym w kierunku ramienia, z którego wychodziła. Taki masaż jest skuteczny już po 5 - 10 minutkach. Najlepiej wtedy namówić niemowlaka do ssania i reszta sama się już dokona. Zdarza się jednak, że maluch akurat wtedy odmawia współpracy i śpi sobie w najlepsze. Sięgam wtedy po laktator. Po karmieniu lub ściąganiu przykładam zimny liść kapusty lekko potłuczony. Świetnie ściąga ból.
Czasem zdarzają się twarde, zbolałe guziczki na piersi wówczas podczas karmienia masuje sobie je palcami, robiąc malutkie kółeczka. Zazwyczaj przy zatkanym kanaliku mlecznym czuje takie mocne ukucie w czasie ssania, wówczas sam się odtyka .
Przy większym nawale wypijam szklankę naparu z szałwii. Ograniczam się raczej do jednej, ze względu na jej silne działanie przeciwlaktacyjne.
Kolki, bolący brzuszek i nieprzespane noce
Moja prawie stuletnia babcia zwykła mawiać "NIE MA NIEGRZECZNYCH DZIECI SĄ TYLKO NIESZCZĘŚLIWE". Jedną z przyczyn nieszczęścia jest bolący, mały brzuszek niemowlaka, niedokońca przystosowany do trawienia. Podczas bezsennych nocy i trudnych wieczorów kiedy cała rodzina biegała jak oszalała zachodząc w głowę co też mały "wrzaskun " znowu chce, odkryłam kilka sposobów na na błogą ciszę. Sprawiało mi to taką ulgę, że chwiałabym podzielić się swoimi doświadczeniami.
Takiemu jeszcze zupełnie małemu niemowlakowi można przyłożyć do brzuszka świeżo poprasowaną pieluszkę (warto ją jednak sprawdzić by nie była za gorącą, niemowlęca skóra jest jeszcze mało odporna na ciepło. To co dla nas jest przyjemnym ciepłem 40 stopniowego termoforu maluszkowi sprawia ból. Szybkim podręcznym termometrem jest nasz własny nadgarstek). Innym równie dobrym sposobem jest posmarowanie niesfornego brzuszka 70% spirytusem lub wódką (przed tym koniecznie posmarować go trzeba dziecięcym kremem, inaczej spirytus zamiast ciepła niesie za sobą straszne pieczenie). Są dzieci, które w porze kolek dobrze reagują na ciepłą kąpiel, która rozluźnia mięśnie i przynosi ulgę.
Starsze niemowlaki można ponosić na biodrze pleckami do naszego brzucha. Trzymamy tak niemowlaka by przdramie uciskało brzuszek.
Można też pomasować mały brzuszek. Dorze do tego nadają się własne nóżki niemowlaka. Zgięte kolanka przyciskamy do brzuszka na 3 sekundy i puszczamy. Tak parę razy uciskamy jelitka. Czasem wykorzystywałam własną rękę do masażu. Kładłam wyprostowaną dłoń w połowie brzuszka dziecka, tak że 4 palce były po lewej, a kciuk po prawej stronie. Następnie ściągałam rękę ku dołowi równocześnie ściągając wszystkie palce do siebie, aż znajdą się u dołu brzuszka dzidziusia tuż nad siurkiem lub siku. W ten sposób ręką zakreślałam jakby trójkąt na małym brzuszku. Taki masaż powinien potrwać około 2 do 5 minut.
Ostatnio znajoma pediatra poleciła mi bym zakupiła bulwę kopru włoskiego i gotowała przez godzinę pod przykryciem. Taki koper można dostać w supermarketach na warzywach lub w sklepach ze zdrową żywnością. Ugotowaną bulwę obieram z zewnętrznych 2 -3 koszulek jak cebulę, bo są łykowate. Odcinam dół i górę, a następnie mielę i dodaję do zupki dziecka. Wywar z gotowania piję sama lub doję maluchowi.
Zdarzyło mi się kilka raz, że kolki się nie chciały skończyć i były coraz bardziej uciążliwe. Dziecko prężyło się, czerwieniało i krzyczało. Wtedy koniecznie szłam do pediatry. Trudno bowiem odróżnić ból brzuszka od np.: bólu ucha.
Takiemu jeszcze zupełnie małemu niemowlakowi można przyłożyć do brzuszka świeżo poprasowaną pieluszkę (warto ją jednak sprawdzić by nie była za gorącą, niemowlęca skóra jest jeszcze mało odporna na ciepło. To co dla nas jest przyjemnym ciepłem 40 stopniowego termoforu maluszkowi sprawia ból. Szybkim podręcznym termometrem jest nasz własny nadgarstek). Innym równie dobrym sposobem jest posmarowanie niesfornego brzuszka 70% spirytusem lub wódką (przed tym koniecznie posmarować go trzeba dziecięcym kremem, inaczej spirytus zamiast ciepła niesie za sobą straszne pieczenie). Są dzieci, które w porze kolek dobrze reagują na ciepłą kąpiel, która rozluźnia mięśnie i przynosi ulgę.
Starsze niemowlaki można ponosić na biodrze pleckami do naszego brzucha. Trzymamy tak niemowlaka by przdramie uciskało brzuszek.
Można też pomasować mały brzuszek. Dorze do tego nadają się własne nóżki niemowlaka. Zgięte kolanka przyciskamy do brzuszka na 3 sekundy i puszczamy. Tak parę razy uciskamy jelitka. Czasem wykorzystywałam własną rękę do masażu. Kładłam wyprostowaną dłoń w połowie brzuszka dziecka, tak że 4 palce były po lewej, a kciuk po prawej stronie. Następnie ściągałam rękę ku dołowi równocześnie ściągając wszystkie palce do siebie, aż znajdą się u dołu brzuszka dzidziusia tuż nad siurkiem lub siku. W ten sposób ręką zakreślałam jakby trójkąt na małym brzuszku. Taki masaż powinien potrwać około 2 do 5 minut.
Ostatnio znajoma pediatra poleciła mi bym zakupiła bulwę kopru włoskiego i gotowała przez godzinę pod przykryciem. Taki koper można dostać w supermarketach na warzywach lub w sklepach ze zdrową żywnością. Ugotowaną bulwę obieram z zewnętrznych 2 -3 koszulek jak cebulę, bo są łykowate. Odcinam dół i górę, a następnie mielę i dodaję do zupki dziecka. Wywar z gotowania piję sama lub doję maluchowi.
Zdarzyło mi się kilka raz, że kolki się nie chciały skończyć i były coraz bardziej uciążliwe. Dziecko prężyło się, czerwieniało i krzyczało. Wtedy koniecznie szłam do pediatry. Trudno bowiem odróżnić ból brzuszka od np.: bólu ucha.
czwartek, 21 kwietnia 2011
Baby kask oczmi straszej siostry
Moja malutka siostra niedawno dostała właśnie taki kask. Nie dlatego żeby ładnie wyglądała, tylko po to by nie rozbiła sobie główki. Agatka ma problemy z równowagą, ponieważ była chora na zapalenie ucha, właśnie dlatego często się wywalała. Wszystkich to martwiło, dlatego wymyśliłam, że można by było kupić jej taki kask. Nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Po paru dniach mama powiedziała, że znalazła taki kask w internecie i go zamówiła. Moim zdaniem jest to bardzo przydatni wynalazek, dzieci dzięki niemu nie rozbijają sobie głowy
i nie maja guzów. Ja się bardzo ciesze, że Gagadek ma taki kask.
i nie maja guzów. Ja się bardzo ciesze, że Gagadek ma taki kask.
Spełnianie marzeń
Zdarzyło się co najmniej kilkanaście razy, że różni znajomi pytali się o to jak sobie poradzić z bolącym brzuchem niemowlaka, nawałem pokarmu lub z rozpórkami bioderek. W miarę, gdy dzieci rosły zmieniały się pytania, rosły nadzieje i wymagania. W reszcie, gdy w naszym życiu po długiej, 8 -letniej przerwie pojawiło się kolejne maleństwo, okazało się, że moje pragnienia są dalekie od kolejnych dni poświęconych jedynie dziecku. Starsze dzieci dopominały się o swoje prawa, a we mnie wstąpił duch przygody. Chciałam spełnić swoje marzenia o sporcie, gibkiej sylwetce i zadbanym, szczęśliwym maleństwu. Powoli zrodził się plan stworzenia wakacji z maluszkiem w otoczeniu pięknego krajobrazu. Kiedy moje starsze latorośle były jeszcze maluchami, nawet mi się nie śniło o takim rozwiązaniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)